O sztuce ponadczasowego stylu, ubraniach bez metryki i ponadpokoleniowych trendach
Marta: Coraz więcej mówi się dziś o stylu niezależnym od wieku. Co to dla Ciebie znaczy?
Magda: Styl niezależny od wieku przede wszystkim opiera się na wewnętrznej spójności, a nie na dostosowaniu do zewnętrznych oczekiwań, czy trendów. To styl, który pozwala być sobą, nie zależnie od metryki, rozmiaru czy aktualnych trendów. To sposób wyrażania się, który nie potrzebuje zewnętrznego potwierdzenia.
Widzimy to często u naszych klientek, które sięgają po rzeczy, które im się podobają, w których czują się komfortowo. Styl nie musi być modny ani dopasowany do sezonu, wystarczy, że jest autentyczny. Mam wrażenie, że wraz z wiekiem styl nie tyle się zmienia, co dojrzewa. Znika potrzeba udowadniania czegokolwiek przez ubranie. Zamiast tego w naszej szafie zostają wygodne, dobre jakościowo ubrania, które są zgodne z naszym rytmem dnia i naszymi potrzebami. Na lata zostają z nami ubrania, które przywołują wspomnienia, w których czujemy się "dobrze".
Styl to również świadomość, że nie musimy ubierać się pod cudze spojrzenia i oceny. Możemy wybierać rzeczy, które nas otulają. Takie, które pasują dzisiaj i będą pasować za pięć, dziesięć, piętnaście lat. Dlatego tak ważne są dla mnie swetry, dzianiny, szaliki, które można nosić przez lata i przekazywać dalej.
Magda: Kiedy styl staje się ponadczasowy?
Marta: Ponadczasowość w ubraniach to według mnie połączenie trzech rzeczy: formy, materiału i funkcji. Ubranie musi mieć dobrze zaprojektowaną linię, prostą, ale nie nudną. Musi być wykonane z materiałów, które są wytrzymałe i pięknie się starzeje. I wreszcie: musi dawać komfort. W naszej pracowni bardzo uważnie przyglądamy się temu, jak rzeczy się starzeją. Czy wyglądają dobrze po kilku sezonach. Czy noszą się dobrze latem i zimą. Czy można je z łatwością nosić i łączyć z innymi ubraniami. Czy można je naprawić. Zawsze myślimy o tym, jak dany projekt będzie wyglądał nie tylko dzisiaj, ale i za wiele lat.
Z takim podejściem powstają nasze produkty. Zarówno dzianiny, jak i torebki czy koszyki i dodatki. Inspirują mnie kobiety, które nie budują stylu na trendach, tylko na swojej tożsamości. Osoby, które łączą rzeczy w nieoczywisty sposób „po swojemu”. Inspirują mnie kobiety spójne w swoim podejściu do stylu, które nie tłumaczą się ze swoich modowych wyborów. Dla których ubrania są narzędziem wyrazu. Podoba mi się to, że w ich stylu nie ma nadmiaru. Czasem wystarczy jeden dobrze dobrany element, żeby cała stylizacja miała sens. Sweter z wyraźnym splotem. Wełniana chustka o nietypowym splocie.
Marta: Jaką rolę odgrywają ubrania w codziennym życiu?
Pani Maria: Ubrania towarzyszą nam przez większość naszego dnia, w pracy, w podróży, w odpoczynku. To, co mamy na sobie, wpływa na to, jak się poruszamy, jak oddychamy, jak się czujemy we własnej skórze. Ubranie może nas uciszyć lub wesprzeć. Może dodać pewności siebie albo po prostu dodać nam spokoju. To nie jest kwestia mody, tylko jakości życia. Ubrania mogą być formą pamięci przekazującą wspomnienia. Wełniany sweter po mamie. Skórzana torebka, którą nosiła babcia. Ciepły szalik, który zrobił dla nas ktoś, kogo już nie ma. To są rzeczy, które pozostają z nami na lata, nie tylko jako przedmioty, ale jako zapis emocji, chwil, bliskości.
Dla mnie ważne jest to, by nasz rzeczy zostały z klientami na dłużej, by mogły być przekazane dalej. Najpiękniejsza jest świadomość, że coś, co stworzyliśmy, może być obecne w życiu kilku kobiet, każdej na inny sposób. Dziś otulający kardigan, jutro pamiątka po kimś ważnym. To forma troski, która nie przemija. Widać, gdy ktoś czuje się dobrze w tym, co nosi, wtedy nawet najprostszy szalik może wyglądać jak coś zupełnie wyjątkowego. Albo gruby sweter, ten jeden, ulubiony, który pojawia się na zdjęciach z rodzinnych wakacji i niedzielnych spacerów. Widać, że to nie przypadek, że to nie modowy wybór, tylko coś więcej. I myślę, że to właśnie sprawia, że ten ubrania "żyją" i uczestniczą w naszej codzienności.
Pani Maria: Kto Cię inspiruje w tym podejściu do stylu?
Marta: Wiele kobiet – i tych znanych, i tych zupełnie zwyczajnych. Są kobiety, które obserwuję na Instagramie, ale też nasze klientki, znajome, mamy naszych przyjaciółek. Mam teżkilka kont na Instagramie, które śledzę: @greceghanem, @venswifestyle, @kellywearstler, @roz_creativestylist, @marcihirshleifer, @reyestorresorma, @larissamills, @kellyrutherford, @suzylifeblog, @bognasworowska, @szafiarkadorka, @lisacorbo, @sissiottostyle, @ginamkstyle, @sparkandpepper, @conceptosdeestilo. Lubię patrzeć na kobiety, które w naturalny sposób budują swój styl, bez zadęcia, bez przebrania, bez potrzeby udowadniania czegokolwiek. Ich styl wynika z życia, z rytuałów, z codziennych wyborów. Potrafią łączyć nowe rzeczy ze starymi, klasykę z detalem, minimalizm z czymś zadziornym. Mają w sobie lekkość i jednocześnie konsekwencję. Są spójne nie dlatego, że mają garderobę w jednym kolorze, ale dlatego, że wiedzą, kim są i czego im potrzeba.
Uwielbiam patrzeć, jak klientki zakładają nasze kardigany czy szydełkowe chustki, każda robi to inaczej, każda nadaje im inną opowieść. To ogromna przyjemność, widzieć, jak jeden szalik raz staje się miejskim dodatkiem, a innym razem trafia na weekend na wieś. Jak czapka zostaje ulubioną na kilka zim z rzędu. Jak kapcie, które miały być tylko "po domu", jadą z kimś na wakacje. Wtedy widać, że ubranie "żyje", przynależy do rytmu dnia konkretnej osoby. Zyskuje swoją historię i staje się częścią czegoś większego niż moda.
Magda: Jak wygląda projektowanie z myślą o przyszłości?
Marta: To ciągłe zadawanie pytań. Czy materiał wytrzyma? Czy będzie się pięknie starzał? Czy sweter zachowa formę po praniu? Czy czapka nie rozciągnie się po zimie? Czy szew nie zacznie się pruć, a guziki trzymać tam, gdzie trzeba? Projektujemy ubrania i dodatki, które mają przetrwać, nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie. Tak jak nasze klasyczne dzianiny, które są zaprojektowane z myślą o tym, żeby służyły latami. Można je nosić dzisiaj i za dziesięć lat. I właśnie to jest dla mnie esencją ponadczasowości. Ubranie, które się starzeje razem z Tobą, ale nigdy się nie dezaktualizuje.
Z czasem czapka dopasowuje się do kształtu Twojej głowy, swetry delikatnie się rozciągają, nabierają luzu tam, gdzie tego potrzebujesz. Skóra na torebce pociemnieje, zyskując głębię i szlachetność, stając się niemal jak patyna na biżuterii, subtelnym śladem historii. To są naturalne zmiany w produktach wykonanych z naturalnych materiałów, nieuniknione i piękne. Nie są ich wadą, ale największym atutem. Tak jak my dojrzewamy, tak samo rzeczy, które są nam bliskie i których używamy, zmieniają się nieuchronnie. A ta zmiana opowiada historię.
Czasem wyobrażam sobie nasze swetry jako coś więcej niż tylko element garderoby, jako towarzysza. Coś, co ktoś zakłada do czytania książek, do karmienia dziecka, na rodzinne święta, na poranne spacery. Coś, co potem zostaje, nie tylko w szafie, ale w historii życia tej osoby. Dlatego zawsze projektując nowy produkt zadaję sobie pytanie: „Czy chciałabym to dać córce w prezencie? Czy chciałabym, żeby ten sweter, ta czapka, została ze mną na długo?” Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, wtedy wiemy, że to coś dobrego.
Ponadczasowość zaczyna się od środka
Wełniane klasyki:
- Zaznaczenie wyboru powoduje całkowite odświeżenie strony.
- Otwiera się w nowym oknie.